Stosowanie dymu ze spalanych roślin może budzi wiele skojarzeń. Od tych historycznych — odurzającego dymu pozwalającego wieszczce Pytii na wchodzenie w mistyczny trans, najstarszych znanych odkryć archeologicznych związanych z konopiami w celach odurzających w Centralnej Azji z 500 r. p.n.e., do bliższych nam czasowo zapisów tradycji używania okadzeń w różnych celach — leczniczych lub magicznych — wśród mieszkanek i mieszkańców terenów Polski z XIX i XX wieku.
Wspomniana wyżej starożytna Pytia, wyrocznia delficka, proces wieszczenia spędzała na trójnogu umieszczonym nad szczeliną, z której wydobywały się opary. Przez jednych interpretowane były jako dym ze spalanych roślin, dla innych toksyczne wyziewy z warstw geologicznych, na których ulokowana była świątynia. Ta druga teoria nie znajduje zresztą potwierdzenia w badaniach prowadzonych zarówno przez geologów jak i archeologów, którzy nie odnaleźli żadnych rozpadlin w Delfach, które mogłyby odpowiadać za uwalnianie toksycznych oparów. Według różnych teorii dym mógł pochodzić między innymi ze spalanych liści lauru (Laurus nobilis L.), który był atrybutem wieszczki, czy również roślin z rodziny psiankowatych (Solanaceae Juss.)., których chemiczne właściwości miały pozwalać wejść Pytii w trans; czy wreszcie konopi (Cannabis sativa L.), których słodki zapach mógł być tożsamy z relacjami starożytnych dotyczącymi charakterystyki dymu. Psychoaktywny dym wpływał na wyrocznie przekładające się na realia świata helleńskiego.
Niezwykle ważna rola dymu nie ograniczała się jedynie do Grecji. Kadzidła żywiczne — mirra i olibanum miały tak wysoką wartość, że przewyższała ona cenę złota, przyczyniając się do pomnażania bogactwo Arabów w starożytności bardziej niż obecnie ropa.
Praktyki związane z okadzaniem to z jednej strony ciągłość etnobotanicznego dziedzictwa obecnego np. w praktykach Curanderismo czy użycia drewna palo santo (Bursera graveolens Triana & Planch.) lub suszonej szałwii białej (Salvia apiana Jeps.) na terenach Ameryki Północnej i Południowej, z drugiej zapożyczanie tych tradycji przez kraje czy kultury, w których okadzanie było niegdyś ważnym elementem lecznictwa ludowej oraz praktyk magicznych, a w których ta tradycja zanikła — między innymi w Polsce.
Ciekawym przykładem wykorzystania dymu ze spalanych roślin współcześnie są doniesienia dotyczące użycia poganka rutowatego (Peganum harmala L.) w formie okadzań, promowanych przez władze Turkmenistanu w trakcie pandemii COVID-19 (chociaż paradoksalnie władzę Turkmenistanu przekonują, że na terenie kraju nie odnotowano żadnych przypadków choroby).
Historia spalania roślin dla ich dymu sięga czasów wczesnych hominidów. Nie wiemy jakie to były rośliny, jaki miały zapach, czy miały właściwości lecznicze, psychoaktywne, jakie dym wywołał reakcje wśród osób zgromadzonych w jego zasięgu. Wiemy jednie, że to odkrycie musiało się przyjąć, utrwalić, znaleźć zastosowanie w obrzędach magicznych, w celach medycznych, czy po prostu w celu uwolnienia przyjemnych zapachów. Tradycja jest starsza niż jakiekolwiek zapisy, a jej ślady możemy odnaleźć w wielu kulturach na całym świecie.
Około 1500 gatunków roślin używanych było konkretnie w celu uzyskiwania dymu, a praktyki te odnotowano w 125 krajach. Wymienia się aż 2383 zastosowania dymu ze spalanych w różny sposób roślin, żywic, drewna, najczęściej w celach medycznych. Autorzy publikacji Uses and abuses of plant-derived smoke. Its Ethnobotany as Hallucinogen, Perfume, Incense, and Medicine, jednego z pierwszych opracowań dotyczących tematu dymu uzyskiwanego ze spalanych roślin zauważają, że używanie ich w ten sposób jest jednym z najwcześniejszych i zarazem przeoczonych zastosowań roślin, co więcej, miało ogromny socjo-ekononomiczny wpływ na historię. Autorzy zwracają przy tym uwagę na problem negatywnego postrzegania dymu ze spalanych roślin związanego z dymem tytoniowym, ale podkreślają przy tym konieczność dokumentowania tradycji związanych z okadzaniem.
Okadzanie jest ważnym elementem również polskiego dziedzictwa, chociaż wydaje się dziedzictwem nieco zapomnianym. Ten zanik praktyk jest szczególnie ciekawy biorąc pod uwagę niegdysiejszą popularności „okurzania”.
Na 248 gatunków roślin wymienionych w słowniku Adama Fischera powstałego na podstawie odpowiedzi na jego ankiety zebrane w XX-leciu międzywojennym, uzupełnione o dotychczasowe teksty etnograficzne i źródłowe, 62 używane były jako tytonie lub kadzidła (zarówno do użytku wewnętrznego jak i zewnętrznego). Henryk Biegeleisen w „Lecznictwie ludu polskiego” pisze o okadzaniu jako bardzo ważnej praktyce lekarskiej. Do spalania wykorzystywano żywice, jak wydobywany na Kurpiach bursztyn, mieszany z jałowcem (Juniperus communis L.); rośliny święcone podczas ważnych uroczystości kościelnych, uzyskujące w ten sposób specjalne moce, przechowywane w domostwach przez cały rok i używane według potrzeby. Wierzono, że dym pomaga na rozgonienie burzowych chmur; okadzanie bydła wypędzonego pierwszy raz na pole uchroni je przed urokiem czarownicy. W „Zielniku lekarskim” Augusta Czarnowskiego z 1938 roku możemy przeczytać o zastosowaniu owoców jałowca (Fructus Juniperii) do okadzania pomieszczeń jako zewnętrznego środka leczniczego, setki lat po zarazie szalejącej w Atenach, kiedy tych samych owoców miał stosować Hipokrates do uwalniania z nich leczniczego dymu oczyszczającego powietrze z miazmy.
O kadzidłach i okadzeniach przeczytasz również tutaj:
Mieszanki olejków eterycznych do aromaterapii | Marta K. Grochowalska & Aleksander K. Smakosz
NAKŁAD KSIĄŻKI SIĘ SKOŃCZYŁ!
NOWE, POPRAWIONE I ROZSZERZONE WYDANIE W POŁOWIE 2025!
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj nasz newsletter i obserwuj nas na social mediach!
Zapraszamy do zapisywania się do naszego AROMATYCZNEGO NEWSLETTERA, gdzie będziemy na bieżąco informować o stanie prac, oraz będziemy przesyłać ciekawostki dotyczących surowców aromatycznych. Link do zapisu
Książka „Mieszanki olejków eterycznych do aromaterapii”
autorstwa Marty K. Grochowalskiej i Aleksandra K. Smakosza
Najniższa cena w ciągu 30 dni: 75 zł
Spalanie roślin, które było niegdyś jednym z czołowych sposobów leczenia i praktyk magicznych obecnie przejawia się w szczątkowych formach — używania kadzideł w kościele katolickim, do „okadzania wewnętrznego” w postaci tytoniu czy suszu z konopi, lub wspomnianych wcześniej powyżej importowanych kadzideł z terenu obu Ameryk. Warto przy tym zauważyć, że dym ze spalanych roślin stosowany był jeszcze w drugiej połowie XX wieku. W latach 70. okadzano domy na terenach wiejskich dla pozbycia się przykrego zapachu, a w informatorze Herbapolu z 1978 znajdziemy wśród produkowanych preparatów proszek i tytoń „Astmosan” mający działanie rozkurczające mięśnie głaskie oskrzeli i zmniejszające uczucie bólu i duszności. Środek na astmę produkowano między innymi z liścia bielunia dziędzierzawy (Folium Stramonii) czy liścia pokrzyku wilczej jagody (Folium Belladonnae), roślin z rodziny psiankowatych (Solanaceae Juss.), z której tradycyjnie pozyskiwano niegdyś nasiona lulka czarnego (Hyoscyamus Niger L.) do usuwania „robaków z zębów”.
Co spowodowało porzucenie praktyk związanych ze spalaniem roślin rosnących na terenie Polski? Czy proces ten łączył się z zanikiem tradycji magicznych związanych z okadzaniem? Czy zanik leczenia dymem łączył się z porzuceniem pozostałych, „alternatywnych” z dzisiejszego punktu widzenia metod leczniczych na rzecz standardowej opieki zdrowotnej i generycznych leków? Niniejsze zagadnienie jest warte pogłębionych badań dotyczących roślin rosnących na terenach Polski zarówno przez antropologów, farmakognostów, jak i botaników, historyków. Warte jest również popularyzowania tego tematu wśród osób zainteresowanych etnobotaniką. Praktyka edukacji nieformalnej autorki tekstu, dotycząca również tematu kadzideł tradycyjnie używanych na terenie Polski pokazuje, że temat znajduje duże grono odbiorczyń i odbiorców i może być formą pokazywania właściwości użytkowych roślin rosnących wokół nas, ale też pokazuje głębokie związki kulturowe ludzi i roślin.
Okadzenia były również standardowym lekiem stosowanym do leczenia dżumy. Więcej na ten temat w monografii „Epidemie: historyczne metody leczenia i prewencji”
Epidemie: historyczne metody leczenia i prewencji | Aleksander K. Smakosz (red.)
Czym były i jak mogły działać octy złodziejskiej? Jakie powidełko stosowano na epidemie od starożytności do XIX w.? Jak opracowano w XVIII-wiecznym Wrocławiu matematyczny model ospy? Jakie postacie leku wykonywano z ambry, i co ma ona wspólnego z bursztynem? W jaki sposób próbowano leczyć choroby zakaźne aromaterapią? Jak leczono choroby weneryczne w starożytności?
Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedzi w poniższej książce.
Najniższa cena w ciągu 30 dni: 38 zł
Poprzednia najniższa cena: 38,00 zł.
Bibliografia
- Littleton, C.S. (1986). The Pneuma Entusiasticon: On the Possibility of Hallucinogenic „Vapors” and Delphi and Dodona. Ethos, Vol. 14, No. 1, 76-91.
- Pennacchio, M., Jefferson L.V., Havens K. (2010). Uses and abuses of plant-derived smoke. Oxford University Press.
- Biegeleisen, H. (1929). Lecznictwo Ludu Polskiego. Polska Akademia Umiejętności
- Kujawska, M., Łuczaj ,Ł., Sosnowska J., Klepacki P. (2016). Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych. Słownik Adama Fishera. Polskie Towarzystwo Ludoznawcze.
- Czarnkowski, A. (1938). Zielnik lekarski. Zastosowanie, opis botaniczny i uprawa najważniejszych polskich roślin zielarskich. F. Wyszyński i s-ka
- Ożarowski, A., Łańcucki, J., Gąsiorowska, K. (1987). Leki roślinne. Informator. Zjednoczenie Przemysłu Zielarskiego Herbapol
Autorka
Anna Gruszka — historyczka sztuki, absolwentka studiów podyplomowych „Zioła w teorii i praktyce” na Uniwersytecie Medycznym im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Zajmuje się etnobotaniką i antropologią medyczną. Twórczyni stowarzyszenia Dziewczyny w Naturze, które zajmuje się edukacją nieformalną z zakresu zielarstwa i etnobotaniki.
Leave a Reply